Najnowsze wpisy


Krótkopis o pokazach
27 marca 2019, 15:11

       Żyjemy na pokaz, ubieramy się na pokaz, chodzimy na pokazy - na pokaz. Pokazy to nieodłączna część życia społecznego. Przykrym faktem jest to, że spora część nas - ludzi, nie tylko w Polsce, ale w sumie wszędzie stawia sobie na piedestał niewłaściwą formę pokazu. Czemu niewłaściwą? Odpowiemy sobie na to troszkę później.

     Często człowiek kupuje przedmiot, który nijak się nie ma do jego zainteresowań bądź gustu, nie mówiąć już o naruszaniu budżetu. To pierwsza niewłaściwa forma pokazu. Przedmiot ów ma jasno zaprezentować pozycję w "stadzie", ma czynić rolę pawiego ogona, którego machnięcia czynią nas "lepszymi" od innych nie posiadających danego dobra. O ile samo kupno jest ok, w końcu zarobił człowiek, natrudził się, niech ma! O tyle niepokojącym zjawiskiem jest, gdy tym ogonkiem zaczyna machać za mocno. Doświadczenia uczą, że ludzie, którzy ciężko na coś zapracowali nie obnoszą się z tym tak jak ci, którym podano złotą tacę przed facjatę - z drugiej jednak strony wzrost materialny może równać się ze wzrostem ego w jednym, jak i drugim przypadku. Najgorszym zaś zjawiskiem jest właśnie to rosnące ego, bo podczas gwałtownego wzrostu niemożliwością jest zwrócić uwagę na tych "maluczkich", którzy danych dóbr nie posiadają i których zaczyna się przez to lekceważyć, bądź co gorsza wyśmiewać. A gdy tymi "maluczkimi" stają się nasi bliscy? Wtedy tracimy zyskując.....  Tyle jeśli chodzi o sfere materialną. 

   Druga niewłaściwa forma pokazu myślę nie jest obca nikomu, kto czasy szkolne pamięta. Tutaj przykre jest to, że na czasach szkolnych takie zjawiska powinny się kończyć, a jest na odwrót. Mówię tu, a raczej piszę o relacjach z otaczającymi nas aktorami filmu pt. "Życie". Prosty przykład na początek. Mamy Grzesia - ucznia gimnazjum (tu uczcijmy minutą ciszy kochaną instytucje), chłopak o dobrym serduchu, codziennie po szkole pomaga sąsiadce wyjść z pieskiem, czasem nawet dwóm. Nie szwenda się, nie ćpa, radzi sobie z nauką, ma hobby jakim jest elektronika. Niestety natura obdarzyła go trądzikiem i nadwagą - i tu pies pogrzebany! Wielu rówieśników otaczających Grzesia nie może pozwolić sobie na psucie "image", a zadawanie się z naszym bohaterem niestety może popsuć szyki. Gdzie tu sens? Dodałem trądzik i nadwagę, choć wiem, że sam fakt bycia miłym i radzenia sobie z nauką czasem wystarczy by nie znaleźć nici porozumienia z rówieśnikami, jeśli mówimy o młodzieży. Ale do cholery, z dorosłymi jest inaczej? Ile razy człowiek zadaje się z kimś, kogo nie znosi, bo ważniejsza jest prezencja? Ile dziewczyn trzyma u boku faceta, którego nie kocha, tylko po to by innym na sam widok pękały rajstopy? Ile mężczyzn, a raczej chłopców jest przy kobiecie tylko dla atrakcyjnego seksu, w związku nie okraszonym nawet odrobiną szacunku czy miości? A ile razy przedstawione sytuacje doprowadzają do powstawania grupek które naśmiewają się i plują na osoby inne, chore, albo takie które po prostu trzeba inaczej zrozumieć? Na każde pytanie odpowiedź to: DUŻO, BARDZO. Jeśli kogoś naprawdę lubimy, kochamy, szanujemy, nie pozwólmy nikomu zdeptać godności tej osoby - nie odtrącajmy kogoś bliskiego, bo jest inny i nie wyglądamy z nim "atrakcyjnie". Poddawanie się ocenie jakiejś "grupki" to błąd. Utrzymywanie relacji na pokaz to błąd. Liczy się nasza "grupka", nie jakaś. Łatwo stracić bliską część "grupki", łatwo zastąpić ją plastikowym odpowiednikiem. Łatwo nauczyć się szydzić. Nie idźmy na łatwiznę

  Moda. Jest moda na ubiór, styl, telefony, biżuterię. Jest też moda na czynności. Trzeci niewłaściwy pokaz, który może stać się właściwym, to czynności. Dnia codziennego, a czasem realizowane sporadycznie. Jeżeli w modzie jest grać w kręgle, ale ja tego nie znoszę, to nie gram, tyle. Niby proste, a jak wielu z nas ćwiczy coś na siłę, jedzie gdzieś na siłę, je coś na siłę - z siłą, przynajmniej charakteru nie ma to nic wspólnego. O ile w życiu zawodowym nie zawsze można dokonać wyboru czynności jakie trzeba wykonać, o tyle w alkowie prywatności to my decydujemy czego chcemy i to my decydujemy czy urządzimy pokaz, czy zrealizujemy się we własnych czterech kątach. Urządzanie pokazu robiąc coś, czego nie chcemy to działanie nienaturalne, reszta "stada" i "grupki" szybko zacznie widzieć w tym iście kretyńskie działania, a my sami będziemy oszukiwać się i niestety zagłębiać w daną czynność, tracąc w pewnym momencie możliwość wycofania się, lub co gorsza tracąc zaufanie. 

     Jeśli robimy to co jest dla nas powietrzem, lub każdym innym żywiołem, to super. Jeśli prezentujemy nasze działania innym, dajemy przykład, rozwijamy się, to super.Jeśli darzymy innych uczuciami, pomagamy i pchamy się nawzajem na szczyty, to najlepiej. Jeśli z tego urządzimy nasz pokaz, to stanie się on wartościowy oraz WŁAŚCIWY. Pokaz, którego nasze czasy potrzebują. Pokaz prawdziwej siły, samorealizacji. Pokaz, którego założeniem nie będzie zgnoić, a inspirować. Pokaz, w którym nie zabierzemy, a podzielimy się. Pokaz, który zbliży, a nie rozdzieli czy ustanowi "atrakcyjność". TYLE.

 

 

P.S. Pierwsze takie wypociny w życiu, konstruktywna krytyka mile widziana.